Prawo: zatrudnianie kierowców spoza Unii Europejskiej

Opieszałość urzędów przy zatrudnianiu kierowców spoza Unii Europejskiej stała się prawdziwą zmorą firm transportowych. Cudzoziemcy i przedsiębiorcy trafiają na wiele przeszkód, często tworzonych bezpodstawnie. Czego można się spodziewać? Na co warto uważać? I co najistotniejsze: jak można uzdrowić tę sytuację?

2019-09-05 10:55:13

Głównym problemem, z jakim muszą się mierzyć każdego dnia przedsiębiorcy, w tym również przewoźnicy, jest nieustanny deficyt pracowników – kierowców krajowych i międzynarodowych. Problem braku rąk do pracy jest powszechny, a od paru lat Polska próbuje go rozwiązać, zatrudniając pracowników zagranicznych, w szczególności z krajów Wschodu.

Niestety, bariery administracyjne skutecznie utrudniają obsadzanie wakatów i bezpodstawnie przedłużają procedury, które obowiązują przy zatrudnianiu cudzoziemców. Proceder ten jest nie tylko zaskakujący, ale także niezrozumiały, biorąc pod uwagę korzyści dla Polski, jakie płyną z zatrudniania w polskich firmach pracowników spoza Unii Europejskiej. Przede wszystkim mowa tutaj o ogromnym zapotrzebowaniu na pracowników na rynku, a także promocji Polski na arenie międzynarodowej, jako państwa rozwijającego się gospodarczo i społecznie.

Obecnie, aby zatrudnić obcokrajowca spoza Unii Europejskiej, zarówno polski przedsiębiorca, jak i sam cudzoziemiec, muszą spełnić szereg obowiązków i sprostać wszystkim wymaganiom, jakie nakładają na nich obowiązujące przepisy prawa. Przede wszystkim chodzi tu o konieczność uzyskania pozwoleń na pobyt oraz pozwoleń na pracę.

Nawet pół roku oczekiwania

Niestety, czas oczekiwania na legalizację pobytu obcokrajowca wraz z pozwoleniem na pracę może wynieść nawet 6 miesięcy. W dobie obecnego zapotrzebowania na pracownika jest to czas zdecydowanie za długi.

Jednakże, jak wykazała praktyka, okres ten nie jest wymogiem ustawodawcy, lecz uzależniony jest od regionu, w którym składa się stosowne wnioski. Są też takie urzędy, które potrafią przeprowadzić całą procedurę w kilkanaście, a nawet kilka dni.

To oznacza, że problemem nie są ograniczenia legislacyjne, a raczej brak dobrej woli organów administracyjnych i ich całkowicie dowolna i różnorodna interpretacja obowiązujących przepisów. Zresztą przepisy pozostawiają zbyt szerokie pole do ich interpretacji, co daje możliwość stawiania bardzo szczegółowych wymagań wobec cudzoziemca lub przedsiębiorcy, który chce go zatrudnić.

Przeszkody i sprzeczności

Wśród najważniejszych problemów, jakim należy sprostać w trakcie stosowania powyższych procedur, jest na początek uzyskanie przez pracodawcę zaświadczenia A1 dla nowego pracownika. Zaświadczenie to potwierdza, któremu ustawodawstwu w zakresie ubezpieczeń społecznych podlega pracownik – jest ono konieczne przy delegowaniu pracowników w Unii Europejskiej. Zakład Ubezpieczeń Społecznych przed wydaniem zaświadczenia bezzasadnie wymaga dołączenia do wniosku A1 zezwolenia na pracę osób posiadających już kartę Polaka, która jest następnie uzupełniona o wizę D. Jak wiadomo, osoby te są wyłączone z obowiązku posiadania zezwolenia na pracę.

Na znaczne przeszkody przedsiębiorcy natrafiają także przy staraniu się o Certyfikat Rezydencji Podatkowej, czyli poświadczenie nieograniczonego obowiązku podatkowego w Polsce – uzyskiwany w Urzędzie Skarbowym w celu przedłożenia go w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych. W takim przypadku wymagane jest wykazanie, iż przyszły pracownik posiada miejsce zamieszkania w Polsce oraz że przebywa w Polsce co najmniej 182 dni w roku lub posiada ośrodek życiowy w Polsce. Jednakże na skutek rozbieżnych interpretacji Urzędu Skarbowego i Zakładu Ubezpieczeń Społecznych bardzo często osoba taka otrzymuje decyzję odmowną w zakresie wydania przedmiotowego certyfikatu. Wiele trudności wymaga już samo udowodnienie, że cudzoziemiec przebywał w Polsce 182 dni. Bezzasadne jest natomiast w ogóle rozpatrywanie w zakresie centrum życiowego, bowiem we wnioskach o wydanie certyfikatów rezydencji znajduje się jedynie pole na wskazanie miejsca zamieszkania obcokrajowca. Już samo sformułowanie „centrum życiowe” nie powinno istnieć w przestrzeni prawnej, bowiem jest pojęciem zbyt szerokim, pozwalającym na bardzo rozbieżne interpretacje, a co za tym idzie za mało precyzyjnym w znaczeniu prawnym.

Kolejny problem to szereg sprzeczności w samych przepisach prawa – tj. Ustawy z dnia 20 kwietnia 2004 roku o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy z Ustawą z dnia 6 września 2001 roku o transporcie drogowym. Według pierwszej z nich uzyskanie zezwolenia na pracę wymaga posiadania odpowiednich kwalifikacji, a z kolei na podstawie drugiej do uzyskania tych kwalifikacji należy legalnie przebywać na terytorium Rzeczpospolitej Polskiej co najmniej 185 dni w roku ze względu na więzi osobiste lub zawodowe albo studiować od co najmniej sześciu miesięcy, co należy potwierdzić stosownym zaświadczeniem. W tej sytuacji jedna okoliczność w zasadzie wyklucza drugą.

Potrzebne jednolite wytyczne

Nie ma jasnej odpowiedzi na pytanie, dlaczego urzędy tak bardzo utrudniają działalność polskim przedsiębiorcom i dlaczego tak znacznie różni się interpretacja przepisów prawa dokonywana przez poszczególne urzędy. Jak wiadomo, brak pracowników to wymierne straty przede wszystkim dla pracodawcy, ale również dla samego regionu i całego kraju, bowiem mniejsza liczba zleceń to przecież znacznie mniejsze wpływy z podatków, składki na ubezpieczenia społeczne i wszelkie inne, obowiązkowe daniny publiczne.

Bardzo ważne jest zatem ujednolicenie istniejących wytycznych bądź stworzenie od podstaw nowych dla wszystkich urzędów i organów administracyjnych, aby interpretowały przepisy wg zamysłu ustawodawcy czy projektodawcy, a także zgodnie z interesem państwa i przedsiębiorców.

Jest to szczególnie istotne, biorąc pod uwagę ciągłą rywalizację o pracownika między europejskimi państwami. Polscy przedsiębiorcy i polskie organy państwowe powinny razem pilnować dobrze rozumianego wspólnego interesu i wspierać się nawzajem w celu zatrzymania pracowników-obcokrajowców w Polsce. W obliczu odpływu osób pracujących z Polski do państw ościennych, zaniechania w tym zakresie mogą skutkować nie tylko brakiem poprawy sytuacji polskich przedsiębiorców, ale wręcz jej znaczącym pogorszeniem, i to w bliskiej perspektywie czasowej. Jest to tym bardziej aktualne w sytuacji, w której o tę samą grupę pracowników ze Wschodu zabiegają nasi sąsiedzi – Niemcy i Czechy – oferując im korzystne rozwiązania administracyjne oraz warunki płacowe. Przykładem mogą być ciągłe starania Niemiec, aby maksymalnie skrócić i przyśpieszyć procedury związane z zalegalizowaniem pobytu i pracy w RFN dla obcokrajowców.

Autorką tekstu jest Karolina Ciastko, radca prawny, specjalista ds. transportu, członek Business Centre Club, wspólnik Kancelarii Radców Prawnych Dudkiewicz Ciastko Cichocka s.c. w Poznaniu.

Materiał ukazał się w Magazynie Transport i Spedycja, 2/2019.

ZNAJDŹ NAS: